wtorek, 9 października 2007

Warzywne ogródki zakończyły swój wiosenno-letni show. Żegnane entuzjastycznym szelestem spadających liści, skryły się za brunatną kurtyną przekopanej ziemi. Tylko jesienne kwiaty, wysysając ostatnie soki z umierających łodyżek, rozkwitły jeszcze feerią pomarańczy i żółci. Na przekór coraz zimniejszym wiatrom i deszczom, oddają ostatnie hołdy październikowemu słońcu.

Nie wiem dlaczego interesujące, ale jednak, zdanie z czytanej przeze mnie „Czarodziejskiej góry” Tomasza Manna (tom I w przekładzie z lat 50-tych Józefa Kramsztyka).
.
(…)Hans Castrop zwykł był mianowicie, z ustami na wpół otwartymi i nie trzymając się żadnego określonego wątku, zamyślać się o niebieskich migdałach. (…)
.
Zamyślać się o niebieskich migdałach- pięknie… . To chyba zaleta tłumaczenia- troszkę archaicznego, ale tak pełnego uroku i melodii.

Ciągle mam w głowie wczorajszy film „Nora” Pat’a Murphy. Namiętno- tragiczna historia wieloletniego związku Nory Barnacle i James’a Joyce’a, ich zmagania ze sobą w tej miłości pełnej skrajności i tarć, ale będącej równocześnie wielką inspiracją Joyce’a.
Przypomniało mi to ostatni film John’a Huston’a „The Dead” na podstawie jednego z opowiadań Joyce’a ze zbioru „Dublińczycy”. Mistrzostwo, zarówno prozy jak i ekranizacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz