poniedziałek, 14 września 2009

Polucjantom stanowcze "Nie" ;)

Słuchanie "Polucjantów" w samochodzie to jest fatalny pomysł! Drę się niesamowicie, rozpraszam się okropnie, bo to muzyka, który wkręca się w człowieka.


.

Przełykam dzień po dniu
Wciąż smakują nie do końca
Nawet wódka nie dość słodka
Tak jest jakbym żył na pół
Dotykam ale tak
Jakbym czucia miał połowę
Serce na pół bije chłodem
Wśród ludzi wciąż jestem sam

Niepełny jest każdy dzień i samotny w mojej skórze
Pomiędzy być albo nie choć nadzieja mówi że
Następny dzień będzie ten kiedy się znajdziemy
Jak dwie połowy układanki


Tak po prostu tylko razem mamy sens
Jak dwie połowy jednej bajki
Która w końcu musi dobrze skończyć się
Jak dwie połowy układanki
Tak po prostu musi się ułożyć nam
Jak dwie połowy jednej bajki
Która w końcu zawsze dobry finał ma

Zbudzony tylko wpół
Drugą częścią śnię o Tobie
Taki nie do końca tu i nie do końca ja
Czekam gdzieś w połowie
Między nami gryzę dni cienie chwile
Mój Świat wciąż ma ten smak

Niepełny jest każdy dzień i samotny w mojej skórze
Pomiędzy być albo nie choć nadzieja mówi że
Następny dzień będzie ten kiedy się znajdziemy
Jak dwie połowy układanki
Tak po prostu tylko razem mamy sens
Jak dwie połowy jednej bajki
Która w końcu musi dobrze skończyć się
Jak dwie połowy układanki
Tak po prostu musi się ułożyć nam
Jak dwie połowy jednej bajki
Która w końcu zawsze dobry finał ma

środa, 9 września 2009

BMW - Bardzo Mój Wóz

Gdyby ktoś zapytał mnie, czy jestem fanką motoryzacji, odpowiedziałabym, że umiarkowaną. Nie wywieszam plakatów z autami nad łóżkiem, nie mam w komputerze tapety z ulubioną marką wozu, jeżdżę co prawda Mitsubishi Lancerem, ale nie jakąś wypasioną wersją za trzy miliony złotych. Ale odkąd na ulicach naszego miasta zaczęły się pojawiać nowe modele BMW to ja Was przepraszam bardzo, ale nie mogę od nich oderwać wzroku. Wypucowane metaliki lśnią w słońcu, smukła linia kusi- nic tylko podziwiać i napawać się tym pięknym widokiem.





wtorek, 1 września 2009

Wojennie i urodzinowo

Pieśń o żołnierzach z Westerplatte

Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westarplatte.

(A lato było piękne tego roku).

I tak śpiewali: Ach, to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany.

(A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety.)

W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte.

I śpiew słyszano taki: -- By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
na rajskich wrzosowiskach.

Lecz gdy wiatr zimny będzie dął
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte.

Konstanty Ildefons Gałczyński
1939 r.
.
A dokładnie rok temu kuliłam się na łóżku w ramionach mego męża, coraz częściej czując bolesne skurcze, które zapowiadały, że pewnie już na świat pcha się nasz Maluszek. Oj przydawały się wówczas lekcje ze szkoły rodzenia. Ekscytacja mieszała się ze strachem, oczekiwanie z niepokojem. Adrenalina burzyła się we krwi. Ogarnął mnie jakiś dziwny stan gotowości na wszystko co ma mnie spotkać, choć tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia co się może zdarzyć. Pech chciał, że tego właśnie dnia dyżurował szpital, w którym nie można było rodzić wspólnie, ale nawet fakt, że mego męża odesłano spod drzwi szpitala nie zachwiał mną zupełnie. Tak jakbym miała przed sobą misję, cel do osiągnięcia i nic nie było impossible.
.
Teraz po czasie, kiedy wspominam sobie te smutne szpitalne korytarze, salę porodową sprzed 50 lat i komunistyczne, pozapadane łóżka, z których zejście było połogową ekwilibrystyką, dopiero dochodzi do mnie, jak cudowną rzeczą jest instynkt, szalejące hormony, kobiece ciało i psychika, która nastawia się i skupia wszystkie siły na jedym celu, ignorując wszystko co mogłoby rozproszyć uwagę. Miałam wrażenie, że cała energia kosmosu skupia się właśnie na mnie. Ogarnęło mnie poczucie, że wszystko musi skończyć się dobrze, bo za moment wydarzy się mały cud, który zmieni moje życie. Miałam szczęście, że trafiłam na fajne położne, które pomogły Dominiczkowi przyjść zdrowo na świat. A kiedy już się pojawił i przytuliłam Go do siebie wiedziałam, że to właśnie na Niego czekałam całe swoje życie.
Wszystkiego pięknego Żabko!