Zawsze co roku, pod koniec kwietnia, kiedy drzewa dopiero co nieśmiało zaczynają wypuszczać listki, zastanawiam się, czy natura zdąży zmusić kasztany, by zakwitły na matury. A potem, z dnia na dzień, nagle, zupełnie nieoczekiwanie kasztany obsypują się kwieciem. Cud- zaiste.
Kasztanowce zawsze kojarzą mi się z dzieciństwem. Przyblokowe podwórko, na którym hasało się z koleżankami, zasadzone było dorodnymi drzewami. Jesienią mieliśmy naprawdę niezłe plony na kasztanowe ludziki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz