"Maniek Złota rączka" to jedna z kilku obowiązkowych pozycji bajecznych Domka. Po krótce, Maniek to chyba jakiś meksykański imigrant (bo co chwila wtrąca hiszpańskie słówka) zajmujący się naprawami najróżniejszych awarii. Bohaterami bajki, na równi z Mańkiem, są jego narzędzia- młotek, kombinerki, wkrętaki, klucz francuski, miarka i może coś jeszcze, nie pamiętam. Bajeczka jest ok, dla pilnych dzieci może być nawet źródłem wiedzy (nauka hiszpańskiego). Maniek to sympatyczny gość pomagający szeroko pojmowanemu społeczeństwu. Nigdy się nie złości, ma mnóstwo świetnych pomysłów, a dla tzw. amerykańskich meksyków jest przykładem, że nawet mniejszość, choć politycznie zmarginalizowana, może sobie dać radę w kapitalistycznym kraju nie tylko kradnąc, ale poprzez uczciwą i dającą satysfakcję pracę. Ale już zmierzam do puenty. W jednym z odcinków, które niechybnie oglądam czasem z Dominiczkiem, jeden z przyjaciół Mańka przyniósł narzędziom, w nagrodę za ich dobrze wykonaną pracę, ich przysmak (!!!!)- mrożony jogurt. Pierwsza rzecz, jaka mnie uderzyła, to myśl, że jest to całkowicie bezsensowne. NARZĘDZIA JEDZĄCE JOGURT, I JESZCZE MROŻONY? Od razu wydało mi się to kompletną bzdurą. Ale zaraz kolejna refleksja- przecież te narzędzia gadają i mają oczy, więc czego ja się w ogóle czepiam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz