poniedziałek, 12 listopada 2007

W zasadzie rok mógłby się już skończyć.
Plany i założenia wykonane- wszystkie pokoje wreszcie odświeżone i umeblowane, zaczęłam kurs na prawo jazdy i popędzam przez miasto czerwoną "micrą". Aż sama się dziwię, bo zawsze byłam daleka od planowania, konstruktywnego układania sobie życia. Raczej żyję chwilą i biorę życie takie, jakie jest. Carpe diem i hulaj dusza... - to moje życiowe motta (z kategorii tych lżejszych oczywiście). Eksperymentalnie stałam się planistką i stwierdzić muszę że, co jest oczywiste dla większości z was, wymyślenie sobie konkretnego celu pomaga w poukładaniu i realizacji życia. Jednak co za dużo, to nie zdrowo. Z kolejną inicjatywą planistyczną poczekam do stycznia ... 2009.
...
Przerywnik
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz