Drzewa za oknem mojej sypialni powoli zaczynają się zielenić, park coraz bardziej upstrzony bielą drobniutkich zawilców. Świat znowu zaczyna cieszyć feerią barw. I pomyśleć, że codziennie będzie coraz piękniej.
.
Uwielbiam ten moment, który zdarza mi się każdej wiosny, gdy w zabieganiu, nagle udaje mi się zatrzymać. Zmysły wyczulone wiosennym rozrzewnieniem upijają się wszędobylską, jaskrawą zielenią i przez tę chwilę łączę się w jedność z tą nieogarnioną naturą. Czekam na ten błysk szczęścia, sekundę, w której osiągam upragniony zen, całkowitą harmonię ze światem, kiedy wszystko staje się jasne, choćby na momencik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz