wtorek, 30 grudnia 2008

Banalnie czyli podsumowań czas

Ten rok to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych okresów mego życia. Dwa nowe, ekscytujące doświadczenia zdecydowanie go zdominowały.
.
Pierwsze to oczywiście ciąża. Miałam szczęście uniknąć niemalże wszystkich typowych dla tego okresu niedogodności, dzięki czemu te niesamowite dziewięć miesięcy przepełnionych było radością, cudownością, niezwykłą intensywnością, tak w sferze emocji jak i fizyczności.
.
Drugim ogromnym wydarzeniem było i jest pojawienie się na świecie Dominika, którego istnieniu wciąż nie mogę się nadziwić. To cudna niespodzianka od losu. Chwile po jego urodzeniu poczułam, że stałam się silniejsza i odważniejsza. Urodziłam dziecko- teraz już nic nie może mnie zatrzymać. Co piękniejsze, świat wcale nie stanął na głowie, jak straszyli nas znajomi, tylko najzwyczajniej się zmienił, a wszystko, mimo trudnych początków, naturalnie się ułożyło.
.
Choć dwóch pierwszych nic nie zdoła przebić, niezwykle ważnym osiągnięciem tego roku jest również uzyskanie prawa jazdy. Bardzo polubiłam jazdę samochodem, i nie wspominając o praktycznych aspektach posiadania tej umiejętności, prowadzenie auta stało się dla mnie niezwykłą przyjemnością i relaksem.
.
Co przyniesie nowy rok? Czas pokaże. Nie umiem bowiem stawiać sobie dalekosiężnych celów. Mam marzenia, które przy odrobinie planowania, zwykle się spełniają. Chcę kupić auto, byśmy w końcu byli niezależni i mogli całą naszą nową rodzinką wyruszać w świat, pokazując Dominikowi miejsca, które nas urzekły. Czekam na zmiany jakie Dominikowi przyniesie nowy rok. A Wam życzę dobrych emocji.
Do przeczytania za rok :)

poniedziałek, 22 grudnia 2008

I jeszcze o kolędach

Uwielbiam kolędy. Sa niezwykle melodyjne, ciepłe, doskonale się je śpiewa. Nucę je od końca listopada, a czas przedświąteczny to istny raj, bo choćby powtarzane tysiąckrotnie w radiu i telewizji, nie tracą dla mnie na atrakcyjności. "Lulajże, Jezuniu" zawsze była jedną z moich ulubionych. Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że w tym roku jest mi jeszcze bardziej droższa. Bo jest to przecież niezwykła kołysanka śpiewana przez mamę swemu ukochanemu dziecku. Ile niesie w sobie słodyczy i miłości zrozumiałam dopiero teraz tuląc w ramionach swego synka.
.
Lulajże, Jezuniu, moja perełko,
Lulaj ulubione me pieścidełko.
Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj,
A ty, Go Matulu, w płaczu utulaj.
.
Zamknijże znużone płaczem powieczki,
Utulże zemdlone łkaniem usteczki,
Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj!
A ty, Go Matulu, w płaczu utulaj.
.
Lulajże, piękniuchny nasz Aniołeczku,
Lulajże,wdzięczniuchny świata kwiateczku.
Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj,
A ty, Go Matulu, w płaczu utulaj.
.
Lulajże, różyczko najozdobniejsza,
Lulajże, lilijko najprzyjemniejsza.
Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj,
A ty, Go Matulu, w płaczu utulaj.
.
Lulajże, prześliczna oczom gwiazdeczko,
Lulaj, najśliczniejsze świata słoneczko.
Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj,
A ty, Go Matulu, w płaczu utulaj.

Nowy wymiar świąt

Święto Bożego Narodzenia, wskutek duchowych i filozoficznych poszukiwań, już kilka lat temu utraciły dla mnie znaczenie religijne. Są za to niezwykle cenną i celebrowaną przeze mnie tradycją spotkań z bliskimi- ciepłych, nostalgicznych, można by wręcz rzec rytualnych. I wydawało mi się, że już nic wielkiego w tej materii się zdarzy. Tymczasem to w zeszłoroczne święta poinformowaliśmy wszystkich o tym, że do kolejnego świątecznego biesiadowania zasiądziemy już w powiększonym gronie.
.
Nim się obejrzeliśmy minął rok od chwili gdy Dominik był zaledwie pulsującą kropeczką, niesamowitym znakiem zapytania tętniącym życiem w pieleszach mego łona. Pojawił się w naszym życiu i zrozumieliśmy, że od tej pory wszystko zacznie nabierać nowego sensu, odżyją zapomniane uczucia, pojawią się całkiem nowe pokłady emocji. Także święta zmienią troszkę swój charakter, bo trzeba je będzie Dominikowi opakować w szeleszczący papier i przewiązać ogromną kokardką, by poczuł, że są magiczne, choć wielu z nas już dawno o tym zapomniało.
.
Trzeba będzie sobie przypomnieć to oczekiwanie na Mikołaja, to podekscytowanie gdy nagły dźwięk dzwonka do drzwi obwieści jego przybycie. Trzeba będzie sobie przypomnieć radość z ubierania choinki, gdy czekało się na przyniesione z piwnicy kartonowe pudełko z kolorowymi bombeczkami, które z namaszczeniem wieszało się na jodlanych gałązkach. No i to wyglądanie pierwszej gwiazdki, uroczyste zasiadanie do kolacji wigilijnej. Ach, już nie mogę się doczekać, gdy będziemy to wszystko Dominikowi odkrywać. I jaki by nie był nasz stosunek do tego świątecznego szaleństwa, nie można będzie Dominika pozbawić tego niesamowitego, dziecięcego, prawdziwego Bożego Narodzenia, by potem On obdarzył tą magiczną atmosferą dzieciństwo swoich dzieci.

czwartek, 11 grudnia 2008

W co się bawić?

Podczas dzisiejszego spaceru (albo raczej marszu, bo zauważyłam, że chodzę znacznie szybciej niż przeciętny spacerowicz), zauważyłam na parkowej alejce narysowaną kredą strzałeczkę. Kilka kroków dalej pojawiła się następna, potem kolejna, potem koperta z napisem "szukaj". A już myślałam, że gra w "podchody" umarła śmiercią naturalną wraz z dzieciństwem późno komunistycznej dzieciarni. I tak się zastanowiłam, w co dzisiaj bawią się dzieci?
.
Moje podstawówkowe życie to nieustanne "skakanie w gumę", jazda na rowerze czy podchody właśnie, nie zapominając o nieśmiertelnej grze w klasy z jej setkami odmian. Potrafiliśmy godzinami oblegiwać ławkę grając w "coś pobliżu na literę..." albo "pomidora". Ach, i jeszcze ciągłe poszukiwanie odpowiednich baz z moim klasowym przyjacielem P. No i oczywiście założony z A. KMD czyli Klub Młodych Detektywów (niech Wal spyta A. o co chodziło :) ), zainspirowany chyba lekturą powieści Adama Bahdaja "Uwaga! Czarny parasol". Słuchało się Magdy Fronczewskiej nucąc pod nosem "Myszka, myszka...", albo "Laleczka, z saskiej porcelany..." (to chyba wtedy zaczynała się moja przygoda ze śpiewaniem), po raz setny przebierało się Barbie (na punkcie której zresztą do dzisiaj mam bzika, o czym piszę tutaj), a w soboty oglądało 5-10-15. Uwielbiałam też zuchowe zbiórki; pamiętam że z dumą nosiłam mundurek.
.
A jakie rozrywki będzie miał Dominik? Czy jego dzieciństwo XXI wieku, naznaczone postępem technicznym i dostępnością wszelkich dóbr, nie będzie ubogie w wyobraźnię na rzecz kolorowych, nowoczesnych zabawek? Zdaje się, że wiele jest w naszych rękach, wszak to rodzice są dla dziecka pierwszym wzorcem. Mam więc nadzieję, że uda nam się kiedyś namówić Dominika na podchody.
.
A jakie zabawy Wy pamiętacie z dzieciństwa?

środa, 10 grudnia 2008

Spacerowo

Pierwszy od dwóch tygodni spacer z Dominiczkiem. Pogoda piękna, nisko wiszące, zamglone grudniowe słoneczko i choć temperatura nie za wysoka, było niezwykle przyjemnie. Snuliśmy się po parkowych alejkach, co i rusz mijając mamy i babcie z wózkami. Któż to wie, może kiedyś Dominik zaprzyjaźni się w przedszkolu albo szkole właśnie z tymi mijanymi maluchami?
.
Na koniec jednak spaceru spotkał nas niemiły akcent.Jak ja nienawidzę kierowców i kierowniczek zatrzymujących się na przejściach dla pieszych. Nie dość, że uniemożliwiają normalne przejście na drugą stronę, to jeszcze podczas próby wyminięcia ich przed autem beszczelnie zdają się nie zauważać pieszego. Dzisiaj takie babsko w niebieskim fiacie popsuło mi na moment humor takim chamstwem. Dodać trzeba, że nie pozostałam dłużna i w kilku "nie do końca pięknych słowach" wyrzuciłam z siebie usprawiedliwione oburzenie.
.
A tak nota bene słownictwa, to chyba muszę zacząć poskramiać swój język, bo Dominiczek może przejąć dość niestosowne nawyki językowe :)

piątek, 5 grudnia 2008

"Drobności"

A tak na przekór brzydocie za oknem kilka rzeczy, które uwielbiam. Warto bowiem skupiać się na drobnostkach, bo to one tworzą życie.

1. Kawa z mlekiem
2. Wylegiwanie się w letni dzień na materacu spokojnie dryfującym po pięknym jeziorze.
3. 3 x "k" - Kanapa-Książka-Kawa
4. Przytulanki w leniwe poranki
5. Sączenie smacznych trunków w przemiłym towarzystwie.
6. Taniec
7. Koncerty na żywo
8. Abstrakcyjne kawały i zaśmiewanie się
9. Smakowanie jedzenia
10. Podróże małe i duże

To zaledwie garstka z małych przyjemności. A jaka jest Wasza drobnostkowa dziesiątka? I.nna. Wal, Bordo- odezwiecie się?

czwartek, 4 grudnia 2008

My first time

It was surprisingly huge, I must admit. I didn't expect it to be so gentle either. At first I was afraid to touch it, as I have never been so close. But the most frightening thing was, that I didn't know how to use it and I certainly didn't want to make a fool of myself. Indeed, I was a little bit abashed. But it felt nice and smooth under my fingers. As it moved I felt like on a swing, slowly swaying from side to side. I could feel its great strength but also calmness, which assured me that nothnig wrong will happen. And then it started... We changed our rhythms, moving faster, and faster. I couldn't control my body, moving up-and-down, up-and-down. What is going on with me? Please stop, stop!!! It hurts, it doesn't give me any satisfaction..... And then I suddenly got an idea how to do it! Our moves finally synchronised and it was nothing more but a pure pleasure. I can't wait now to get it more. I think I'm already in love with horse riding.
.
A taki pościk sprzed dwóch lat ściągnięty z mego angielskiego bloga :)