Pierwszy śnieg i jak zwykle wspomnienia z dzieciństwa. Wspomnienia tych beztroskich godzin zabaw na górce, po których przychodziło się do domu z przemarzniętymi dłońmi i mokrymi od zjeżdżania na pupie portkami, nie wspominając o rękawiczkach, z których zwisały sople zbitego śniegu. A potem to wszystko tajało na gorących, zimowych kaloryferach, ściekając kropelkami na podokienne parkiety.
.
Miałam to szczęście, że na moim osiedlu mieliśmy taką wspaniałą góreczkę, wprost idealną do zjeżdżania na sankach. Zapobiegliwi starsi koledzy przy pierwszych mrozach wylewali na górce wodę, dzięki czemu po jednej stronie zawsze była pyszna ślizgawka. Oj zjeżdżało się, zjeżdżało. Pojedynczo, we dwójkę, w pociągu. I dalej hajda na górę, i tak w nieskończoność. A raczej do pierwszych okrzyków okiennych zniecierpliwionych rodziców, którzy po powrocie do pracy skutecznie swoim nawoływaniem wyludniali góreczkę.
.
Ten pagórek wydawał się wtedy olbrzmi, a tysiące kalorii spalanych na próbach wdrapania się na szczyt zdawały się potęgować to odczucie. Teraz, gdy ułuda dzieciństwa dawno już za mną, wszystko wróciło do swoich prawdziwych wymiarów. Choć może to kolejna ułuda? Może wszystko tak naprawdę jest wielkie, tylko ja nie umiem już tego ocenić swoimi dorosłymi oczami? Czy dzieciństwo Dominika pozwoli na powrót do tych szczenięcych lat i tych błahych, wyolbrzymionych przyjemności?
Zdecydowanie z wiekiem umiera cząstka nas. To co było kiedyś wielkie, kolorowe i pełne tajemnic, staje się nagle czymś zwykłym, szarym i bez znaczenia. Przechodzimy obok miejsc z naszego dzieciństwa i nie możemy się nadziwić jaką wspaniałą rzeczą jest ludzka fantazja. Taka dziecinna, pełna niewiarygodności ... Pozostają tylko wspomnienia w postaci zapachów, dźwięków i kolorów, a resztę przytłacza szara rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńJa jednak wierzę, że częśc tej niezwykłości uda mi się odzyskać odkrywając ten świat dla Dominika.
OdpowiedzUsuń