Pierwszy powiew wiosny, choć porywisty i rzęsiście mokry, a jednak wyraźnie wyczuwalny. Inne powietrze, samopoczucie, a na stole żonkile w fantazyjnych doniczkach (nota bene to jedyne rośliny, które po mojej terapii nie opadają z sił witalnych). Rozkoszuję się piątkowym popołudniem, zatapiam w lekturze bosko wciągającej i zajadam słodkimi winogronami. Wszystkim życzę tego samego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz