niedziela, 15 listopada 2009

Wyrywki myślowe niedzielne

Buzują, łaskoczą myśli niepokorne, myśli niestosowne.
Piszą się słowa, tworzą metafory-litery pozlepiane uczuciami.
Dać upust emocjom... .
Rozmarzenia.

piątek, 13 listopada 2009

Miroczarowanie :)

Zachwycam się poezją Mirona Białoszewskiego.
Cóż za cudny słów twórca.
.
Mironczarnia

męczy się człowiek Miron męczy
znów jest zeń słów niepotraf
niepewny cozrobień
yeń
.

A do mnie chyba wraca ... pomysłowatość.
Myśli układają się w słowa.
Nareszcie!

środa, 11 listopada 2009

Na jak długo?

Zupełna błogość- kubek kawy, nie słychać tykania zegara (bo wszystkie elektroniczne), a jedynie cichy szum laptopa i kląskanie klawiatury. Zatapiam się w tej chwili tylko mojej- smakuję jej detale, od dawna już nie próbowane. W końcu dopadła mnie, wypełnia mnie rozkosznie harmonia ciała i ducha. Nie wiem na jak długo, ale przecież teraz to nieważne. Zapomniałam już, że liczy się tylko to co tu i teraz. Jak błogo gdy myśli nie dryfują w przeszłość, gdy wyobraźnia nie podsuwa niemożliwego. A jednocześnie tęskno...
.
Za oknem ponuro. Podwórkowy mokry asfalt pozalepiany jest gęsto żółtymi liśćmi dębu.
Dąb?
Skąd dąb, skoro wokoło tylko kasztanowce?
Zagadkowy ten listopad.
Rozciąga się w czasie i przestrzeni, zalęga w myślach, zasnuwa słońce, rozlewa i powoduje mdłości jak kiepskie wino.
Byle do wiosny...

wtorek, 10 listopada 2009

Behind the scenes

No muszę to wrzucić, bo mnie rozbawiło do łez :)

niedziela, 8 listopada 2009

Tarnina

Wróciłam do niedoczytanych "Zeszytów literackich" z Wiosny 2009, a tam piękna korespondencja Józefa Czapskiego ze Zbigniewem Herbertem i nawiązanie do jego wiersza "Tarnina".
.
Wbrew najgorszym przewidywaniom wrózbitów pogody
-szeroki klin polarnego powietrza wbity pod nasadę w powietrze-
wbrew instynktowi zycia świętej strategii przetrwania
-inne rośliny z namysłem zbieraja siłę do skoku
i na czarnych liniach frontu gromadzą paki przed atakiem-
zanim Prospero podniesie rękę
tarnina rozpoczyna solowy koncert
w zimnej pustej sali
.
ten przydrozny krzew łamie
zmowe ostroznych
i jest
jak piękni młodzi ochotnicy
którzy giną w pierwszym dniu wojny w nowiutkich mundurach
podeszwy butów ledwo zapisane piaskiem
jak gwiazdy poezji przedwcześnie zgasłe
jak wycieczka szkolna zabrana przez lawinę
jak ci co pośród ciemności widzą jasno
jak powstańcy którzy wbrew zegarom historii
wbrew najgorszym przewidywaniom
mimo wszystko zaczynają
.
o szaleństwo białych niewinnych kwiatów
zamieć oślepiająca
grzbiet fali
aubada z krótkim uporczywym ostinato
aureola bez głowy
.
tak tarnino
parę taktów
w pustej sali
a potem potargane nuty
lezą wśród kałuz i rudych chwastów
by nikt nie wspomniał
.
ktoś jednak musi mieć odwagę
ktos musi zacząć
.
tak tarnino
kilka czystych taktów
to bardzo duzo
to wszystko

środa, 4 listopada 2009

Koncert!!!

Cieszę się niesamowicie, bo wczoraj nabyłam bilety na koncert Richiego Kotzena w warszawskiej Progresji. Richie Kotzen jeszcze dwa tygodnie temu był dla mnie zupełnie nieznany. Dowiedzieliśmy się o jego istnieniu od mojego kolegi, który jest zafascynowany wirtuozerską grą Kotzena- genialnego gitarzysty. Co się okazało, Richie to również znakomity wokalista. Po przesłuchaniu kilku numerów nie mogłam mu się oprzeć i zdecydowaliśmy się wybrać na pierwszy w Polsce koncert Kotzena. Myślę, że będzie to fajne wydarzenie. Poniżej singiel z ostatniej płytki "Peace Sign". Jak dla mnie BOMBA pozytywnej energii i świetnego amerykańskiego rocka.


wtorek, 3 listopada 2009

Pisać? Nie pisać?

Pisać? Nie pisać? Jak pisać to o czym? Nie kleją mi się zdania. Zazdroszczę sobie inspiracji gdy zerknę na wcześniejsze miesiące i lata działalności na tym blogu. Pozapisywane kalendarze, mnóstwo myśli i pomysłów. Dlaczego więc teraz dopadła mnie taka jałowość intelektualna? Co niezapisane ginie w niepamięci- stąd zawsze stosy pamiętników i karteczek z tekstami piosenek i wersami, które nagle wpadły do głowy. Może to dlatego, że wiele mam teraz myśli zakazanych, niemoralnych może nawet? Może to ta jesień (choć przecież niemoc twórcza zaczęła się już wcześniej)? Może zmęczenie materiału ciągłą pracą, graniami, wyjazdami? Pragnę harmonii, chociaż wiem, że przy obecnym stanie ducha jest ona całkowicie niemożliwa. Nawet nie próbuję jej znaleźć. Przynajmniej w tym jednym jestem realistką. Do następnego ...

poniedziałek, 2 listopada 2009

Weekendowe swawole

Pierwszy od miesięcy wolny weekend:
- spędzone z synem więcej niż 2 godziny na zabawach, rozrabianiu, turlaniu się, śpiewaniu, skakaniu, czytaniu książeczek, przytulaniu,
- mieszkanie częściowo odgruzowane ze stosów niepoprasowanych ubrań,
- kupiona Wyborcza z "Wysokimi Obcasami" - co prawda jeszcze nie przeczytana, ale to już znak, że nadeszły "wolniejsze" czasy,

środa, 21 października 2009

October verses

Obudziłam się po 5 w egipskie ciemności, a teraz poranna mgielna niewidzialność zaokienna odbiera energię do życia. Zaczął się najgorszy okres roku- ponury, deszczowy, zimny, nieprzyjemny. Szukam odtrutki na te jesienne żałości, choć to w zasadzie naiwność. Nie pomoże nic innego jak tylko ogromna dawka słońca, którego nie ma i długo już nie będzie. Chyba nigdy nie uodpornię się na jesień- mój system psycho- immunologiczny zawsze będzie walczyć z tym ponurym wybrykiem natury.
.
Drunk in my mind
Physically sober
That is my way
to survive October

Soon to come winter
Freezes my cheer
Leaves cover my bed
Need You to warm me Dear

I deeply hope
Like nature blooms
That in the spring
I'll also do

piątek, 16 października 2009

Jesienne melancholie

Dawno mnie tu nie było, bo jakoś jesiennie i nienastrojowo, a w głowie chaos i myśli się kołaczą. Chciałoby się letniego słoneczka i ciepła, a tymczasem zakładam fioletowe kozaki (taka tegoroczna odtrutka na jesienne szarości) i zimowy płaszcz i próbuję w tej słocie odnaleźć choć na moment harmonię ciała i umysłu. Ale jest trudno, bo wydarzenia i emocje się intensyfikują, gonią, spiętrzają. W takich chwilach uciekam myślami nad mazurskie wakacyjne jezioro, błogie zielone krajobrazy, kojący widok tafli wody i godziny spędzone na dryfującym materacu z butelką/ami Warki Strong. Tak, to wspomnienie zawsze budzi we mnie błogą tęsknotę za spokojem i radością.
.
A wczoraj wieczorem obejrzałam fascynujący film "Cząstki elementarne" na podstawie książki Michel'a Houellebecq'a o tym samym tytule. Ta powieść była od dawna już na mojej liście książek do przeczytania, ale z braku czasu nigdy nie została tknięta. A szkoda, bo po adaptacji filmowej wiem, że książka na pewno jest dobra. Zresztą wywołała ogromne poruszenie wśród krytyków i czytelników, bo porusza tematy ważne i jak najbardziej współczesne- zagubiony człowiek XXI wieku, poszukujący istoty życia i miłości. Świetna rola Moritza Bleibtreu, za którą zresztą dostał Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie. Film poruszający, wzruszający, prawdziwy. Świetne kino.