Sympatyczny pan po 50-tce od razu zagaił, że to wspaniale, że miasto się buduje. Będzie nowocześnie, na miarę naszych czasów i potrzeb. Że wszystko się zmienia, idzie ku dobremu, dziś piękna pogoda, już dawno żeśmy słońca nie widzieli, gdzie jedziesz pizdo głupia!, kurwa popierdolona jakaś, z wiochy przyjechała i się rządzi, zajebać tylko taką! ... Szczena mi opadła, poziom adrenaliny się podniósł, zabrakło mi słów na jakikolwiek komentarz. Siedziałam z tyłu, wystraszona, bo wszystko zostało niemalże wykrzyczane. Zastanawiałam się tylko, jak szybko pozbierać manatki ( bo jechałam z dość pokaźnym bagażem). Już dawno nie czułam się tak nieswojo w miejscu, gdzie przyszło mi przebywać. Siedziałam wbita w siedzenie, zapadła dłuuga, krępująca cisza. Zapłaciłam, wyszłam. Zapamiętam tę przejażdżkę na długo.
poniedziałek, 16 maja 2011
The Man in a Cab
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz