Poranek mokry, rzęsiście ulewny, spływający strugami po szybach auta. Stoję na czerwonym, przez przejście przechodzi młoda dziewczyna. Szarość otoczenia rozświetla parasolem we wszystkich kolorach tęczy. I tylko ten Kotzen wydziera się z płyty: "ain't no cure for suicide mind"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz