Dzisiaj, z przyczyn o których rozpisywać się nie będę, pierwszy raz od czasów niepamiętnych zjadłam śniadanie. Śniadanie w domu, śniadanie w ciszy, śniadanie wręcz kontemplacyjne. Lekkie, syte, wprowadzające w błogi nastrój, dające optymizm na cały dzień. Nic wielkiego- chleb razowy ze szczypiorkiem i sałatą, kilka pomidorków koktajlowych i idealne jajko na miękko. Kawa z obowiązkowym mlekiem. Cisza, spokój. Każdy kęs smakowity, powolny.
Tęsknię za takimi porankami.
Tęsknię, choć jednocześnie przecież czuję się jak ryba w wodzie w tym pędzie, szaleństwie, gonitwie. Czasem tylko potrzeba takich chwil tylko dla siebie. Teraz po prostu trzeba na nie polować- nie są dane na zawołanie.
Tęsknię, choć jednocześnie przecież czuję się jak ryba w wodzie w tym pędzie, szaleństwie, gonitwie. Czasem tylko potrzeba takich chwil tylko dla siebie. Teraz po prostu trzeba na nie polować- nie są dane na zawołanie.
A gdzie ta tarta?
OdpowiedzUsuńDzieci się ma;) Chwila zadumania czasem oznacza milion nie zrobionych spraw. Guzik przyszyć, sprawdzić zeszyty, puścić pralkę...
OdpowiedzUsuńja mam podobnie - tylko z muzyką. O jak dawno nie delektowałam się muzyką, ot tak słuchać muzyki gapiąc się w sufit - po prostu, wyłącznie i bez pośpiechu :)
Damqelle sprzedam Ci mój pomysł- słuchaj muzyki w aucie! Od jakiegoś czasu to mój jedyny sposób na słuchanie nutek :)
OdpowiedzUsuń