środa, 3 lutego 2010

Avatar

Od miesiąca zabite kino, rezerwacje na tydzień przed seansem ...  trochę trzeba było poczekać, zanim nam, wybrednym, udało się zdobyć bilety na środku sali. I tak żeśmy wczoraj wieczorem dotarli  na "Avatara".

"Avatar" to pierwszy film w 3D jaki oglądałam. Z minusów z filmem zupełnie niezwiązanych to niewygodne okulary- zsuwały mi się z nosa, co pewnie związane było z intensywnym przeżuwaniem niewyobrażalnej ilości popcornu. Jeśli chodzi o wrażenia z filmu to pozytywne- bardzo, bardzo! Niejednokrotnie zakręciło mi się w głowie, bo odczucia, zwłaszcza wysokości, były niezwykle realne. Fabuła, jak fabuła- w sumie nic nowego. Rewolucyjna była tutaj przecież technika stworzenia tego filmu. Pomimo dość późnej pory i mojej tendencji do zasypiania nawet na najbardziej fascynujących filmach, na Avatarze do końca udało mi się zachować trzeźwość umysłu. I tyle o filmie za 240 mln dolarów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz