"There are people who were born to do certain things, people who would not be themselves having no chance of fullfilling their destiny. Those are geniuses. People determined to act and to create, people tormented with their constant pursue towards perfection, towards making real the ingenius ideas crowding in their minds.
.
They are the essence of creation. Having touched the invisible and inaccessible levels of humanity, closing themselves to the higher conciousness, they leave the trace for the ordinary rest to follow, so we can make ourselves better by tasting those crumbles of ultimate beauty left for us behind on their way."
.
They are the essence of creation. Having touched the invisible and inaccessible levels of humanity, closing themselves to the higher conciousness, they leave the trace for the ordinary rest to follow, so we can make ourselves better by tasting those crumbles of ultimate beauty left for us behind on their way."
.
Tych kilka niezwykle górnolotnych słów nakreśliłam niemalże dokładnie dwa lata temu, a inspiracją była Beyonce. Większość pomyśli w tym momencie, że ma do czynienia z jakąś szaloną nastolatką, której światek muzyczny zamyka się na serwowanych w eskach albo innych zetkach muzycznych papkach. Zdawać by się mogło, ale kto jak kto, Beyonce nie jest zwykłą gwiazdką pop. I choć na początku właśnie na to się zanosiło, rozwijając swoją karierę dowiodła, że jest świadomą siebie, niezwykle utalentowaną artystką. Dowodem niech będziechociażby koncert Beyonce Experience, który właśnie miałam przyjemność obejrzeć.
.
Mogę śmiało powiedzieć, że to jeden z lepszych koncertów jakie widziałam, i w żaden sposób nie da się go porównć do ogladąnych przeze mnie koncertów jej koleżanek po fachu- wliczając w to także Christinę Aquillerę. Co w Beyonce cenię najbardziej, to jej ogromna niezależność, dzięki której ma ona wpływ na wszystko co się dzieje w jej muzycznej i filmowej karierze. Jest autorką swoich piosenek, współprodukuje swoje płyty, dzięki czemu nie jest kolejną muzyczną wydmuszką na światowej scenie. Strasznie też lubię jej silny feminizm, czemu daje wyraz w tekstach piosenek, albo chociażby w fakcie, że jej zespół muzyczny składa się tylko i wyłącznie z kobiet.
.
Beyonce śpiewa i tańczy znakomicie. Połączenie obu tych czynności jest niezwykle trudne, zwłaszcza gdy śpiewa się na żywo, a nie oszukuje jak to najczęściej robi np. Britney Spears. Spektakl pełen jest oczywiście erotyzmu, ale to jest tylko pikantny dodatek do perfekcyjnego wykonawstwa. Zresztą trudno by było Beyonce strugać niewiniątko, skoro to osoba niezwykle seksualna ("Quenn B is gonna sting" :) Jednak pod tym wszystkim jest pełen profesjonalizm, ogrom pracy i wytrwałości, no i nietuzinkowa postać, która już dawno wymknęła się spod definicji gwiazdki pop.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz