wtorek, 1 września 2009

Wojennie i urodzinowo

Pieśń o żołnierzach z Westerplatte

Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westarplatte.

(A lato było piękne tego roku).

I tak śpiewali: Ach, to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany.

(A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety.)

W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte.

I śpiew słyszano taki: -- By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
na rajskich wrzosowiskach.

Lecz gdy wiatr zimny będzie dął
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte.

Konstanty Ildefons Gałczyński
1939 r.
.
A dokładnie rok temu kuliłam się na łóżku w ramionach mego męża, coraz częściej czując bolesne skurcze, które zapowiadały, że pewnie już na świat pcha się nasz Maluszek. Oj przydawały się wówczas lekcje ze szkoły rodzenia. Ekscytacja mieszała się ze strachem, oczekiwanie z niepokojem. Adrenalina burzyła się we krwi. Ogarnął mnie jakiś dziwny stan gotowości na wszystko co ma mnie spotkać, choć tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia co się może zdarzyć. Pech chciał, że tego właśnie dnia dyżurował szpital, w którym nie można było rodzić wspólnie, ale nawet fakt, że mego męża odesłano spod drzwi szpitala nie zachwiał mną zupełnie. Tak jakbym miała przed sobą misję, cel do osiągnięcia i nic nie było impossible.
.
Teraz po czasie, kiedy wspominam sobie te smutne szpitalne korytarze, salę porodową sprzed 50 lat i komunistyczne, pozapadane łóżka, z których zejście było połogową ekwilibrystyką, dopiero dochodzi do mnie, jak cudowną rzeczą jest instynkt, szalejące hormony, kobiece ciało i psychika, która nastawia się i skupia wszystkie siły na jedym celu, ignorując wszystko co mogłoby rozproszyć uwagę. Miałam wrażenie, że cała energia kosmosu skupia się właśnie na mnie. Ogarnęło mnie poczucie, że wszystko musi skończyć się dobrze, bo za moment wydarzy się mały cud, który zmieni moje życie. Miałam szczęście, że trafiłam na fajne położne, które pomogły Dominiczkowi przyjść zdrowo na świat. A kiedy już się pojawił i przytuliłam Go do siebie wiedziałam, że to właśnie na Niego czekałam całe swoje życie.
Wszystkiego pięknego Żabko!

2 komentarze:

  1. Wszystkiego Najlepszego dla Twojego synka.
    To prawda - mamy wspaniały dar, dar noszenia w sobie i rodzenia. To co Ludzie nazywają naszym brzemieniem tak naprawdę jest najpiękniejszym cudem. Bo być matką jest najwspanialsze na świecie :))))
    Dzisiaj ma urodziny również mój ojciec. Jest wspaniałym facetem i życzę Ci by na takiego dobrego człowieka wyrósł twój syn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci Damquelle!
    Bycie Mamą rzeczywiście jest piękne.

    OdpowiedzUsuń